Kasting na pracownika
Czyli jak się wybiera pracownika do biura.
Zwalnia nam się kolega W. no trudno, tak bywa. Jednak ktoś pracować musi, zatem ogłosiliśmy tu i tam że szukamy Pracowniczki / Pracownika. W kraju w którym jest 14% bezrobocia, a wśród młodych 25-35 lat aż 25% bezrobocia przyszło do nas… 12 CV! (Ja się pytam gdzie to bezrobocie jest?) Zawsze mi się wydawało, że skoro pracy NIE MA! to wszyscy chcą pracować? a tu tylko czy aż… 12 CV! Szału nie ma!
Szukamy miejscowej osoby czyli… 2 odpadły, kolejne 2 nie to czego szukamy…. 8 zostało! poumawiałem wszystkich sobie na piątek z co półgodzinnym przyjmowaniem. 20-30 minut mi wystarczy aby kogoś ocenić +- na pierwszy raz. Już wiem że 2-3 osoby też odpadną… takie „Czucie Dyrektorskie”. Oczywiście zaczęły się też telefony, że temu nie pasuje w ten dzień, a tej o tej godzinie. Czy Ci ludzie naprawdę szukają pracy? czy to tylko taki kawał: „a wyśle sobie CV…”
Jak wygląda casting w praktyce? Ano tak:
Przychodzą poszczególne kandydaty na swoją godzinę, każdy ma 20-30 minut. Bierzesz jego CV które czytasz wcześniej, oceniasz, wyłapujesz co jest ok? co nie ok? podkreślasz co ci pasuje, co nie. Przychodzi Kandydat pytasz go o to co Ci tu nie pasuje dajesz 10 prostych pytań:
1. Czy wiesz czym się zajmuje nasze biuro? – wie ok! czyli chociaż zna nasza www / nie wie? – minus!
2. Co chciałbyś w biurze osiągnąć? – ma plan w życiu OK / nie ma… to i będzie cienkim pracownikiem.
3. Można też szybko zadać pytanie językowe: Albo język zna i odpowie albo nie i w CV ściemnia
4. Kilka pytań z geografii, czy wie gdzie mieszka i zna świat? – wie OK, nie wie… to po co mi taki mało zaradny.
itd…
Potem to oceniasz, każdego jakoś sobie tam punktujesz za jego poglądy, wypowiedzi i zachowanie. No i… za parę dni proponujesz spotkanie w celu omówienia szczegółów zatrudnienia. Tak naprawdę człowieka poznacz jak popracuje na okresie próbnym: 1-3 miesiące, potem pierwszy rok, poznasz go po pierwszym wspólnym wyjeździe służbowym, czy nawet imprezie integracyjnej.
Cytat: „Trzeba zjeść z kimś beczkę soli – aby go dobrze poznać!
Może jestem staroświecki, ale jako Dyrektor chce poznać każdego kto u mnie pracuje, poznać jego słownictwo, czy szybko odpowiada, co mówi jak się zachowuje. Stąd siedzę na każdym castingu i słucham. (To czego czasem słucham doprowadza mnie o zawał serca! lub rozpacz i śmiech… ale słucham. Nie komentuje, nie czepiam się! ) Chcę też aby ludzie mnie znali, a ja ich. Pracownik nie powinien się czuć jak „Leming” w Korporacji… No ale to tyle moje Dyrektorskie poglądy na ten temat.