czyli Dyrektor w Biznesie po polsku...

RSS
 

Archiwum z miesiaca październik, 2013

Układy po Polsku

26 paź

Układy po Polsku

Przemyślenia Dyrektora o układach…

Wszyscy wiemy, że w naszym kraju JEST KORUPCJA! Nie ukrywajmy tego pod dywan, tylko powiedzmy to wprost. Układy są różne od „ustawionych przetargów” po przez „koleżeńskie przysługi” rozdawanie  „posadek” a do kopert z PLN-ami włącznie!

Instytucje które mają się zajmować ustawowo zwalczaniem tego mówiąc też „w prost” mają to głęboko w D… pie! Jeśli nie jest to spektakularna, medialna akcja na której ktoś zrobi fajną karierę, dostanie awans…

Załóżmy teoretycznie, ze wiemy o „przekręcie” na +-120.000 pln! Załóżmy, że dotyczy to osoby na stanowisku objętym immunitetem, załóżmy że jest to praca w organach ścigania…

W normalnym zdrowym kraju, normalny zdrowy obywatel zapewne złożyłby informację o tym np tu:

Centralne Biuro Antykorupcyjne – Zgłoś korupcję
800 808 808
Bezpośrednia rozmowa telefoniczna z funkcjonariuszem Biura możliwa jest od poniedziałku do piątku w godzinach 8.15-16.15. W pozostałych godzinach i w dni wolne od pracy można pozostawić wiadomość nagraną na rejestratorze zgłoszeniowym. Zgłoś korupcję osobiście:
ul.Poleczki 3, 02-822 Warszawa
lub korespondencyjnie:
Al. Ujazdowskie 9, 00-583 Warszawa
e-mail: kontakt@cba.gov.pl

problem w tym, że jeśli faktycznie coś wyślecie… nikt Wam nawet nie odpowie ;-) Czyli… zostaniecie Ola… wiecie co! Czyli nie ma praktycznie sensu zgłaszanie nieprawidłowości. Zatem układy sobie rosną w najlepsze jak „grzyby po deszczu” nikomu tak naprawdę nie zależy aby był porządek. Chyba że naciśniemy na odcisk, komuś „ważnemu” wtedy cała ta „lawina systemu” ruszy ale na nas! :-/

Dyrektor obejrzał przypadkiem film: „Układ zamknięty” nawet nie zdziwiło go to za bardzo. Przecież to nie fikcja, a nasza rzeczywistość… w Państwie prawa, porządku… uhahahahaa! akurat.

Załóżmy znowu teoretycznie, że mamy wypadek drogowy… zdarza się. Wypadek jest podczas nielegalnego wyścigu o których dobrze i tak wie miejscowa Policja i nic nie robiła!. Załóżmy dalej… że Uczestnikiem wypadku jest przypadkowy obserwator opuszczający wyścig i wjeżdża w niego rozpędzony, ścigający się Synek bogatego tatusia… powiedzmy z prędkością… 120-150km/h na drodze z ograniczeniem 50km/h. W wypadku ginie przypadkowy obserwator, młoda dziewczyna, kilka osób jest rannych, poszkodowanych…

W normalnym kraju, winnym byłby bogaty smarkacz, który:
a) ścigał się nielegalnie,
b) jechał dużo za dużo!
c) faktycznie zabił obserwatora, młodą dziewczynę (ślady krwi na masce!)….

W pół-normalnym kraju… winni byliby obaj uczestnicy wypadku?, obu postawiono by zarzuty?…

W kraju z „układami” sprawa wyglądałaby (teoretycznie?) tak:

Bogaty synek dzwoni do Tatusia… ratuj! Tatuś zaczyna synowi pomagać, dzwoni gdzie trzeba… prokurator nie robi odpowiedniej ekspertyzy, stawia zarzutu jednej osobie… a magicznie w tym wszystkim pojawia się wątek 120.000 PLN za pomoc? Rozprawa ciągnie się… ponad Rok. Uczestnik wypadku którego winą jest to, że był w złym miejscu i czasie zostaje doprowadzony do Bankructwa (zabrane prawo jazdy którym zarobkował, Adwokat, opłaty ZUS, US… ) Dostaje wyrok sądowy… surowy, dla przykładu! i praktycznie zostaje „wrobiony” w majestacie prawa mimo, że w wyroku sąd stwierdza, iż współwinny był też bogaty synalek! który nie poniósł praktycznie Żadnej odpowiedzialności. (mandat karny 200pln?)

To drodzy Państwo nie jest film… to może się teoretycznie przytrafić każdemu z nas, kto ma prawo jazdy. Jadąc nawet zwykłą ulica  „wpieprzy się” w nas bogaty smark… BMW?  Nazywam to „działanie układu w czystej postaci”!

Komu to zgłosić? kto to faktycznie sprawdzi? – nikt… I teraz pytanie ile osób z Was ma 120.000? :-/ .

 
Możliwość komentowania Układy po Polsku została wyłączona

Kategoria: Dyrektor.wadi.pl

 

Intensywne Wakacje

24 paź
Intensywne Wakacje

Tu będzie od Dyrektorskich wakacjach!

A wiec Pan Dyrektor od wielu lat nie miał wakacji, praca, praca, praca miesiące mijają, pory roku i tak rok w rok. Złapałem się na tym, że powtarzam stare opowieści z przed kilku letnich wyjazdów. Nowych nie ma, bo nie jeździłem! (Jeśli o ścisłość złapała mnie na tym żona, taaa bo Pan Dyrektor ma Żonę!)

Dobra, nie było wakacji no to może by gdzieś ruszyć stare kości? nadarzyła się okazja! Aby odwieść córę do Włoch , Pan Dyrektor się przewietrzy i poleciał do Italii na 3 dni! Nie jest to jakiś „szał” ale zawsze to wakacyjny wyjazd ;-)

Trochę wcześniej Pan Dyrektor sobie siedział na necie i wyszukiwał dla zabawy najtańsze połączenia lotnicze. No i jako człek ciekawy i uparty znalazł połączenie do Norwegii, kuszony ciekawością… kupił i zapomniał! Czas sobie mijał…

Sprawy nieco służbowe, wymagały też obecności w Moskwie. Dyrektor lubi to  miasto, przecież tyle razy tam bywał, wizę ma… więc wsiada i jedzie, no ale tego czasu szkoda… no to poleci? No dobra przy okazji przetestuje nowe połączenia: Kraków – Moskwa.

Wakacyjny efekt był taki, że w Lipcu Dyrektor był:

Mediolan, Bergen, Moskwa prawie co tydzień gdzie indziej… I w ciągu 1 miesiąca 6 lotów! No dobra po 3 dni tu, po 4 tam… ale zawsze to wakacje ;-) Słowo też się należy dobre żonie Dyrektorskiej, która to i podstępem i przymusem nieco zaplanowała. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.

W Norwegii poszło dużo kasy z Dyrektorskiego portfela bo to DROGI! kraj!!! bardzo drogi! Jednak zupa rybna jaką zjadł Dyrektor w Bergen…. mniam! Przy okazji Dyrektor zobaczył żywe foki i pingwiny. A teraz zmartwię czytających to wegetarian, Dyrektor skosztował suszonego mięsa Wieloryba a po norwesku HVALa. Można było też zobaczyć wielkie wycieczkowce statki-miasteczka. To akurat chętnie się zawsze obejrzy a może i jakiś biznes z tego będzie?

Dyrektor spokojnie zobaczył mauzoleum Lenina w Moskwie oraz Muzeum Park Zwycięstwa. Moskwa to Moskwa miasto rzeczy niezwykłych… Tam zawsze jest co zobaczyć, wiec to akurat jest fajne chyba… nawet ulubione miasto Dyrektora na wyjazdy. Dobrze zjesz, ludzie normalni, wypić można i jakoś tak po ludzku się tam żyje.

No a we Włoszech pizzy co prawda nie było, jednak udało się zobaczyć muzeum Gerappy oraz zabytkowe miasteczko Bassano del Grappa. Dyrektor się też zdrowo spocił bo w tym czasie jest tam prawie od rana do wieczora po 35-38*C jest gorąco i duszno. Tu akurat wyjazd był bez żony więc… i czasem oko Dyrektorskie spojrzało na: Fantastiko Italianki. ;-) Przynajmniej te młode bo te straszę to… o jeden makaron za daleko patrz: są po prostu Grube :-/

Oczywiście we wszystkich tych wyjazdach musiały być fotki robione i załatwiane sprawy służbowe, aby ktoś nie pomyślał że jest tak łatwo ;-) tu spotkanie, tu kontakt tu zobaczyć tam się dowiedzieć…

Generalnie Dyrektor Lipiec spędził w rozjazdach i… to się nazywa Wakacje Dyrektorskie.

A teraz foty:

BERGEN

BASANO DEL GRAPPA

MOSKWA

 
Możliwość komentowania Intensywne Wakacje została wyłączona

Kategoria: Chwile Sukcesu, Prowadzę Biuro

 

Pan Dyrektor uczy się Angielskiego!

20 paź

Pan Dyrektor się uczy!.. Angielskiego.

O tym jak to Pan Dyrektor został zmuszony do nauki j. Angielskiego na stare lata.

Nigdy sam bym w to nie uwierzył, ze przez WŁASNĄ, RODZONĄ córkę! będę się musiał uczyć i zakuwać na lekcje jak młodziak… i to w moim wieku! ;-)
Dobra, to może od początku?

Córka ma Dyrektorska nastoletnia, ma angielski w szkole. No i super! problem w tym ze do głowy jej nie wchodzi. Mniej Super :-/ A zgodnie z nowymi przepisami w klasie 6 ma mieć test szóstoklasisty z … o dziwo? Angielskiego!
Co zrobić! Kiedy czeka ją test? a w głowie z angielskim pusto :-/ Ano, żona Dyrektora wpadła na genialny pomysł i prosty w swej istocie: „Wyślijmy ją na korepetycje!” proste no nie?
No dobra wybraliśmy szkołę, ale skoro mamy na nią czekać to dla otuchy sami się pod uczymy?
I w ten oto prosty sposób został Dyrektor „wkręcony” w naukę angielskiego na stare lata… Super :-// i pisze to z ironią! (żadne tam haha czy juchu!).

Po pierwszej lekcji:
Córka zielona, żona pół-zielona, Dyrektor przemówił w English! (nigdy wcześniej się NIC a NIC nie ucząc!)

Po lekcji nr2:
Córka zielona ale mniej! Z zieleniała Dyrektora żona, Dyrektor… Zielony ale już nie tak!

Po lekcji nr3:
Córka powoli łapie! Żona Dyrektora też, Dyrektor był tym razem pół zielony! (bywa słabszy dzień!)
Dorośli dostali zadanie domowe do napisania! o dziwo nawet im się udało odrobić!

Po lekcji nr4:
Córka dalej jest zielona, Dyrektorowa żona trudno wyczuć? Dyrektor przeziębiony ale coś tam łapie!

I „zielony” piszę w sensie przyswajania wiedzy. Jak trawa zielony nic nie rozumie.

Generalnie Dyrektorowi przybyło angielskiej odwagi! Teraz już nie biegamy z telefonem jak słyszymy angielski i chcemy „podrzucić” komuś słuchawkę… o nieee! Teraz umiemy przemówić! No dobra: „kali rozumieć, kali wiedzieć, ale… kali rozumieć!”

Dyrektor potajemnie zresztą! zakuwa słówka z translatora i słownika! No cóż, ze słabą przyswajalnością bo to już  nie jest rozum jak gąbka… ale jeszcze coś tam chwyta!  ;-) Jakiś efekt tego jest.

PS.

Dyrektora uczy czysta Angielka, w niewielkiej grupie. O dziwo Angielska nauczycielka ni w ząb nie zna… Polskiego! Ta to dopiero jest odważna w Polsce nie znać Polskiego!

 
Możliwość komentowania Pan Dyrektor uczy się Angielskiego! została wyłączona

Kategoria: Chwile Sukcesu, Prowadzę Biuro

 

Brak Czasu na Chorobę!

15 paź

Brak czasu na chorobę!

Dyrektor i choroba…

Dyrektor to człowiek zapracowany, jak wiadomo… Tylko w Polsce jest tak dziwnie, że im jesteś ważniejszy? – tym więcej zapierdzielasz!
Pracownicy mają swoje prawa, czas pracy, kodeks pracy, regulamin wewnętrzny itd… Jako Dyrektor Właściciel, nie masz praw!
I jeśli taki stan rzeczy Ci nie odpowiada? to się zwolnij i zamykaj biznesa. No to zapierdzielasz!
Otyle fajnie, jeśli masz zgrany zespół i dobrych pracowników…  to zrozumieją. Szefie jesteś chory… wyleczyć się, my damy radę!
Przeważnie jednak jest inaczej, nie ma Cię chorujesz? wszyscy wszytko olewają! :-//
Ach… zamyśliła się ma Dyrektorska głowa, kiedyś to było fajnie brało się magiczny druczek: L4 jak to radośnie się go „rzucało” w poprzedniej robocie szefowi i… „masz Pan Szefie… i się sam z tym garb! – ja chory jestem!”
Ehh teraz człowiek zasuwa i z gorączką…. ale na własnym! Kapitalizm!

Jesień jak wiadomo to pora grypy, przeziębienia, dopadła i moja dyrektorską głowę grypa paskudna.
Próbowałem przełamać: czosnek, gripex, witamina C… +- coś pomogło. Potem mnie rozłożyło totalnie na 2 dni leżenia. Szkoda było Dyrektorowi tracić czasu więc… powróciłem do pracy rodacy. I znowu mnie rozłożyło… Chrypie, ledwo mówię, ale na stanowisku trzeba trwać.

Cóż sto spraw, wszytko już, wszyto teraz… nie ma czasu na chorobę…
I naszła mnie magiczna myśl! A może jednak iść do lekarza???
Hmm hurra optymizm przeszedł Dyrektorowi kiedy usłyszał termin, a w świetle ostatnich nowości o NFZ i naszej SUPER Służbie zdrowia… może lepiej nie ryzykować wizyty u lekarza? bo: Nerwy, koszty, strata czasu, a i tak diagnoza będzie: „no grypę ma Pan!” Mhmm jakbym tego sam nie wiedział ;-)

Zatem postanowiłem nie tracić czasu i nie chorować…
No i tu Dyrektorska myśl, mimo złotej maksymy jest trudna do przekucia realnie.
Zatem niech żyję: cebula, czosnek, witamina C, miód, gripex, i… oby po takim mixie nie dostać z radości sraczki ;-) Kaszel duzi jak dusił, a ja smarkam i ledwo zipię… taa Dyrektor musi mieć KOŃSKIE zdrowie w tym kraju!

Swoją drogą jakie Wy macie sposoby aby nie chorować???

 
Możliwość komentowania Brak Czasu na Chorobę! została wyłączona

Kategoria: Dyrektorskie marudzenie

 
 

statystyka