Piątek…
Piątek…
Piątek to z reguły dzień spokojny… ciągnący się jak „guma do żucia”. W piątek mało się dzieje, nic się raczej szczególnego nie wydarzy, a wszyscy tak naprawdę myślą o weekendzie.
Piątek można podzielić na 3 części.
– od 9:00-12:00. Rano… zaczynamy prace, herbata, kawa…
– 12:00-15:00 Popołudnie…Coś się popracuje, coś wykona, ostatnie sprawy przed weekendem.
– 15:00 – 17:00 / 18:00 „Do Fajrantu” ale się ten czas ciągnie…. nic tylko „Spadin do Domingu”
W Piątek raczej nie ma co zaczynać nowych spraw, wątpliwe jest aby coś udało się załatwić, a raczej zaczniemy od Poniedziałku.
Częściowo każdy udaje że coś tam niby pracuje a i tak wiadomo ze się już po prostu… nie chce.
To taki dzień w którym najczęściej jest niskie ciśnienie i pracy i Atmosferyczne, oraz nie korzystny biometr… ooo jak nie korzystny.
Można zatem zrobić porządki, pozamiatać, posprzątać… wypić kolejną herbatę czy kawę (aby nie zasnąć!) i… czekać na koniec pracy.
No i… 17:00 czy 18:00 KONIEC!
(17/18 – w zależności kto do której godziny pracuje