czyli Dyrektor w Biznesie po polsku...

RSS
 

Archiwum z dnia 23 listopada 2012

Nie chciało mi się, ale…

23 lis

Nie chciało mi się, ale…

Podliczanie, kalkulowanie, bilansowanie… Księgowanie wewnętrzne!

Nie lubię tego strasznie, ale wreszcie się zebrałem:

Trzeba zrobić podliczenia!

W codziennym Dyrektorowaniu, nie ma na to czasu! Niby się wie , że trzeba to kontrolować, sprawdzać, podliczać, analizować ale… ja tego nie lubię! Zebrałem się więc w sobie i zabrałem się za księgowanie. Aby się lepiej przygotować „walnąłem kawkę”  a co tam!

Moje księgowanie podlega w sumie na zliczeniu ile było kosztów, jakie i kiedy, ile było wpłat, ile zostało po tym wszystkim. Tak sobie zawsze sprawdzam każdy miesiąc.

Ale ponieważ miałem trochę wyjazdów, przeprowadzka, nowe biuro regionalne, + trochę „nie chcę mi się” zebrało się tego kilka miesięcy do zrobienia! :-/ Co mnie średnio cieszy.

;-)

No to walnąłem sobie tą kawkę i… do roboty! Wpisuję kolumny się liczą, słupki rosną, praca wre! i patrzę a tu już 17:00! Jeden miesiąc zrobiony! No dobra, ale miesięcy zaległości – kilka! Czyli Sobota, Niedziela też będę „słupkował”. Ogólnie na bieżąco mam pojęcie ile mamy, jakie koszty itd. Jednak co w exselu to nie ucieknie

;-)

Wedle wszystkich opinii o kryzysie, nie jest aż tak źle – według mojej księgowości (i to wcale nie kreatywnej!) Koszty mamy spore, ale i wpływy też, krzywa zysku lekko do góry jest OK! Oczywiście, to nie tak jak w 2011, czy 2008 (ach to był rok!) ale jest też dobrze. Zwiększyła nam się ilość przelewów, znaczy więcej nam „kasuje” bank za każdy przelew (to akurat nie dobrze!) Więcej przelewów = więcej płacę za konto bankowe! Obniżyliśmy koszty przesyłek (to akurat Dobrze!) Udało się zredukować koszty niepotrzebne (też Dobrze!), za to wzrósł ZUS, US  :-/ Mniej dobrze! Generalnie jesteśmy cały czas na etapie: „Rozwijamy się!”.

A to wszytko z głupiej księgowości i dzisiejszego liczenia. Trochę mnie to ucieszyło, bo tyle się w TV trąbi kryzys, kryzys, bida będzie… Jeszcze tylko dokończyć wszystko i spokój! i jak zwykle obiecuję sobie:

Nie robić zaległości w księgowaniu!” jasneee

Zamyśliłem się na chwilę… No tak ale jeszcze mi zostało podsumowanie Roku, czyli ile wszystkiego wykonaliśmy, ile było tego, ile tamtego. To akurat dają mi wszyscy pracownicy, a ja sumuję.

Ta… ech te zaległości + odrobina lenistwa :-/
Tu już trzeba będzie i kawę i „coś słodkiego”, żeby szybko poszło! Taaaa

Ale dobrze to wszytko mieć jednak pod kontrolą! – Ci co nie robili „słupków” już zamknęli Biznes!

 
Możliwość komentowania Nie chciało mi się, ale… została wyłączona

Kategoria: Dyrektorskie marudzenie, Prowadzę Biuro

 

Wirtualni Kontrahenci

23 lis

Czasy mamy wirtualne, wszytko się teraz załatwia internetowo.

Znamy się z kilkoma kontrahentami już kilka lat, a jednak nigdy nie widzieliśmy się osobiście. E-mail, Telefon, skype, no jakoś tak to idzie. Nastawieniem naszej firmy było żeby właśnie tak to działało. Po co tracić czas, technika się rozwija, ludzie się wiecznie spieszą… Zresztą 90% naszych klientów nigdy nie widziałem na oczy.
Ale tu nie o tym.

;-)

Z kilkoma osobami wytworzyła się bardzo miła współpraca. Taka na przykład Pani E. z wielkiej firmy na „L” (zresztą ostatnio tak się reklamującej zawsze miło pogadamy, czasem nawet kawał, jaka pogoda i tak już 2 lata pracujemy. Oczywiście zawsze o pracy nr1, a potem o pierdółkach. Albo Pani E-2 która nam tyle fajnych spraw pomogła wizualnie wykonać, tez zawsze coś pogadamy i jakoś ta współpraca milej przebiega. Niby to drobna sprawa zapytać: „a jaka u was pogoda?” ale już weselsza rozmowa. Nie jest to czysta służbowa uprzejmość, no bo praca to praca „nasz Klient – nasz Pan!” ale czy to komuś szkodzi zapytać o pogodę jak i tak system przetwarza dane, czy sprawdza coś co zamawiam. – no nie! Tak się właśnie zastanawiam czy czasem nie zrobić jakiegoś spotkania, zaproszenia dla naszych kontrahentów, skoro się tyle znamy. Czasem wręcz delikatnie ma się rozumieć, ale nawet prywatne sprawy poruszamy, można powiedzieć znamy się a nie wiemy jak wyglądamy. Owszem kilka firm ma w opisie pracownika i jego kontaktach fotkę, ale jednak to nie to samo. Są też „mruki” mieliśmy taką jedną konsultantkę dedykowaną z Warszawy :-/ Ojj pamiętam!  – I.

Ja ją grzecznie: „a jaka pogoda u Was w Warszawie?”
A Ona mi: „Proszę pana ja nie jestem od rozmów prywatnych, tylko mam znaleźć Panu konkretne połączenie!”

;-)

Powiało chłodem, Oj powiało!!!
Kilka pracowniczek też się bało do niej dzwonić – żyleta, ostra, nie miła! Zebrałem się mówię – nie! Dedykowana, nie dedykowana, poprosiliśmy o wymianę „Żylety”! Mam tu swoje Dyrektorskie słowo do powiedzenia i między Dyrektorsko poprosiłem o wymianę!  Nie odpowie o pogodzie, to i wielkich spraw się nie załatwi! ->Wymienili! Teraz mamy K. ta to sympatyczna babka, pogada, odpowie – współpraca się klei i układa. Tak się też nauczyłam, po co się stresować! O pogodzie, co u Pani? a i biznes się zrobi i mi i komuś fajniej się sprawę załatwia. Taa trzeba będzie jednak te parę osób zaprosić! Mamy nawet okazję, przecież 4.Lipca mamy święto Firmy Zrobi się jakie Koktajl Party.

;-)

Gorzej jak przyjadą a nikogo nie poznam? -> trzeba coś wykombinować, aby po głosie chociaż każdego poznać

;-)

To jak u was pogoda?

 
Możliwość komentowania Wirtualni Kontrahenci została wyłączona

Kategoria: Chwile Sukcesu, Prowadzę Biuro

 
 

statystyka